Blog lekarki. Od 2006 studencko na Uniwersytecie Medycznym, w większości bulwersacje nabyte na zajęciach i w klinikach (skąd nazwa bloga). Od 2008 mniej klinicznie, a bardziej stażowo w Szpitalu Powiatowym. Od 2010 zapiski ze Szwecji w których mniej narzekań, a więcej o kulturze i codzienności pracy lekarza. Od 2013 o tym jak się żyje we trójkę z dzieckiem w Szwecji.
7 marca 2014
Jeść na mieście?
Plusem jedzenia poza domem jest to, że nie trzeba sprzątać. A jest co sprzątać, jak je się we trójkę. A to papierowa obrusoserwetka się pociągnie i nadedrze. A to sos się po niej rozciapie i zostanie tłusta plama. Żeby nie wspomnieć o ryżu, kaszach i kawałkach wszystkiego innego, które mają szansę spaść na podłogę, gdy są wkładane do buzi samodzielnie przez – jeszcze ciągle mało wprawne – ręce. Ewakuujemy się na wszelki wypadek szybko, ale i tak wiadomo, że to my.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U nas sie zwykle zdmuchnie caly cukier z paczka. Na stolik i podloge. Tez juz nas wszedzie znaja.
OdpowiedzUsuń