Weszła dziś pod stół w kuchni, wzięła w dwa palce coś małego z podłogi i mówi "mu-cha". Biegnę, bo nie wiadomo, czy nie zechce zjeść od razu, przybiegam i patrzę, co ma w ręce, ale to na szczęście tylko mały czarny kurzyk i nie zdążyła go jeszcze do buzi włożyć. Wyrzucamy razem do kosza na śmieci. Tak się kończy czytanie książki, w której główną postacią jest mucha.
Blog lekarki. Od 2006 studencko na Uniwersytecie Medycznym, w większości bulwersacje nabyte na zajęciach i w klinikach (skąd nazwa bloga). Od 2008 mniej klinicznie, a bardziej stażowo w Szpitalu Powiatowym. Od 2010 zapiski ze Szwecji w których mniej narzekań, a więcej o kulturze i codzienności pracy lekarza. Od 2013 o tym jak się żyje we trójkę z dzieckiem w Szwecji.
18 listopada 2014
12 listopada 2014
Jednostki wysokości
Jej wysokość mierzymy w kolejnych miejscach, gdzie jest w stanie sięgnąć. Najpierw któregoś dnia, dawno temu chwyciła się blatu stołu, potem wyższego o parę centymetrów parapetu, później umywalki. Następnie chodziła po mieszkaniu i gasiła światło, bo dosięgała do wyłączników. Nie dawała jeszcze rady sama włączać, więc angażowała do tego krzykiem nas. Wczoraj nauczyła się włączać światło. Co za wolność i niezależność!
Subskrybuj:
Posty (Atom)