28 listopada 2006

Fast-ject

Alternatywą dla osób, których nie stać na odczulanie przeciwko jadowi owadów jest jednorazowego użytku urządzenie w którym znajdują się pochodne adrenaliny, zabezpieczone tak, by lek nie rozkładał się w temperaturach od -30 do +30 stponi Celsjusza. Założenie jest takie, że osoba, u której może wystąpić wstrząs nosi zawsze ze sobą Fast-ject i w wypadku użądlenia i początku objawów uogólnionych aplikuje sobie jak najszybciej (zwykle w udo, przez spodnie) zawartość strzykawki dociskając tylko aplikator do ciała przez 1-2 sekundy.

Zalety: Bardzo proste w użyciu, nawet dzieci same mogą sobie zaaplikować, po przeszkoleniu co do momentu podania. Fast-ject można nosić ze sobą wszędzie. Szybkie w użyciu, nie trzeba żadnych wcześniejszych przygotowań przed użyciem. Ratuje życie w przypadku wstrząsu anafilaktycznego.

Wady: W Polsce cena to 270 złotych, zaś w większości krajów Europy jest refundowany. Termin przydatności do użycia to niecały rok, co czyni wydatek sporym. Lek trzeba specjalnie zamawiać w aptece i czekać na niego nierzadko miesiącami.

26 listopada 2006

Niewydolność nerek c.d.

Niewydolność przewlekła u dzieci jest gorsza od tej samej u dorosłych, gdyż dzieci jeszcze rosną, a brak hydroksylacji witaminy D w niepracującej nerce daje potworne zaburzenia kostne po kilku latach od początku choroby.

Deformacje kośćca począwszy od czaszki, braku wzrostu (dziewiętnasto i dwudziestotrzylatek, których widzieliśmy wyglądali o średnio pięć lat młodziej, bo od takiej pory średnio chorują), do strasznych deformacji kośćca klatki piersiowej, kończyn górnych i dolnych, których nie opiszę, bo wyglądały naprawdę oszpecająco.

Pacjentom tym w takim wypadku pozostaje wycięcie przytarczyc, żeby nie uwalniały wapnia z kości i nie powodowały deformacji oraz podawanie dużych dawek wapnia. Niestety, jak się dowiedzieliśmy na taką operację można czekać latami patrząc jak z dnia na dzień kości się wykrzywiają.

24 listopada 2006

Niewydolność nerek przewlekła

Na praktyce wakacyjnej z interny na nefrologii dwa lata temu ciężko mi było widząc młodych trzydziestolatków z niewydolnością nerek, którzy do końca życia będą musieli być dializowani... Do dzisiaj, kiedy zobaczyłam dwie dziesięcioletnie dziewczynki w stacji hemodializ, dializowane już od kilku lat, ze schyłkową niewydolnością nerek.

Dializy trzy razy w tygodniu przez osiem godzin, indywidualny tryb nauki szkolnej w domu...

I opowiadały tak normalnie "mam niewydolność nerek od trzech lat, cukrzycę od czterech lat..." i wymieniały zestaw dziesięciu leków, które codziennie biorą. Pogodziłam się już z tym, że są ciężko chore starsze osoby, które już swoje przeżyły, mają dzieci, wnuków, a zdrowie powoli odchodzi, bo nic nie ma wiecznie.

Ale dzieci, które są inwalidami? Dzieci biorące cytostatyki z powodu białaczki albo nowotworu złośliwego jak osteosarcoma? Z tym sie pogodzić nie mogę. Nie mogłabym chyba leczyć tych małych niewinnych pociech, które nie mogą niejednokrotnie normalnie chodzić do szkoły z rówieśnikami, potrzebują stałej opieki. Przepraszam, ale to dla mnie zbyt wiele i niech nikt ode mnie nie wymaga, żebym się nie wzruszała nad nimi.

2 listopada 2006

Macica "20% gratis. Super cena!"

Na ostatnich zajęciach z patomorfologii pokazano nam, czym w ogóle na co dzień zajmuje się Katedra Patomorfologii i jak się przygotowuje preparaty histo patologiczne, które przez dwa lata oglądaliśmy pod mikroskopem.

Wchodzimy do pomieszczenia, gdzie wszędzie praktycznie stoi pełno słoików, słoiczków, pojemników medycznych i wszelakich innych pojemników (chyba "co było pod ręką chirurga") po odżywkach dla niemowląt, dżemie, majonezie. Stoją wiaderka pięciolitrowe po "Śledziach Kaszubskich" (nie, żebym nie lubiła), słoje po korniszonach i co kto tylko może wymyślić.

Pojemniki stoją na specjalnych stolikach, ale także wszędzie, gdzie popadnie, czyli na parapetach, piętrowo w kartonowych pudłach, na podłodze (tak, że w pewne miejsca pomieszczenia nie można dojść). Niesamowite wrażenie.

A wszystkie wypełnione po brzegi formaliną 10% i dopiero co usuniętymi lub pobranymi w biopsji narządami i tkankami (a to nerka, a to fragment jelita, a to jakiś inny guz). Czasami preparaty są tak uciśnięte w słoiku, że można je wydostać tylko przez rozbicie słoika.

Widziałam macicę wciśniętą na siłę do słoika po majonezie z etykieta "20% gratis! Super cena!"