28 lutego 2010

Iść do szkoły, czy nie iść - oto jest pytanie

Wyjazd do urazu kończyny górnej na szkle: wchodzimy do mieszkania, w którym od progu wygląda jak po świniobiciu (wszędzie pełno krwi). Spanikowana szesnastolatka prowadzi do czternastoletniego brata, który cały ubroczony krwią ściska przedramię zakrwawiona szmatą. Po zabandażowaniu kilku rozcięć kończyny i odwozie dziecka na SOR pytam, czy już po lekcjach (jest wtorek 11:50).
- A nie, bo ja jestem chory...
- Chory jesteś?
- No, gardło mnie boli...
- Aha, a siostra?
- Siostra jest przeziębiona.
- No dobrze. A co wy robiliście, że się zraniłeś?
- A, biliśmy się o komputer...
- To chyba lepiej chorować osobno, wtedy się ma komputer tylko dla siebie...

Po odwiezieniu chłopaka na SOR kolejne zgłoszenie: uraz kolana szesnastolatki na wuefie, który okazuje się być zwichnięciem rzepki i dziecko trzeba przewieźć na urazówkę do nastawienia.

Co lepsze:
1. Zostać w domu - szycie ręki
2. Iść do szkoły - nastawianie kolana?

27 lutego 2010

Bo miał być syn

Polska to dziwny kraj, w którym zdarza się, że skierowane do szpitala bliźniaki mają inne nazwiska. Okazuje się, że ojciec usynowił tylko potomka, a dziewczynki z tej samej ciąży już nie, bo "miał być syn" i już.

Z tej samej beczki:

Rodzi się zdrowa, donoszona, wydolna oddechowo i krążeniowo dziewczynka 3500 g Apgar 10/10 a ojciec bierze rozwód z matką dziecka i odchodzi bo... ma rozszczep podniebienia. Ludzie sobie nie dają sprawy, jak wiele szczęścia mają rodząc zdrowe dziecko z kosmetyczną wadą, którą można usunąć. I to w jamie ustnej. Dziecko z zespołem Downa lub z ciężkim upośledzeniem lub wielowodziem może być szokiem. Ale coś takiego. Po prostu ręce opadają.