Przyjeżdża pacjent na konsultację onkologiczną karetką pogotowia z pobliskiego szpitala. Lekarz bada, zleca radioterapię raka (niestety już paliatywną).
W czasie ubierania się pacjentowi wypada ze szlafroka paczka "Popularnych". Z jednaj strony zostało mu już tylko kilka paczek do wypalenia w swoim życiu, więc niech pali. I tak już mu to bardziej nie zaszkodzi. Ale z drugiej strony nawet na łożu śmierci nie jest w stanie zrezygnować z trucizny, która go zabija.
Blog lekarki. Od 2006 studencko na Uniwersytecie Medycznym, w większości bulwersacje nabyte na zajęciach i w klinikach (skąd nazwa bloga). Od 2008 mniej klinicznie, a bardziej stażowo w Szpitalu Powiatowym. Od 2010 zapiski ze Szwecji w których mniej narzekań, a więcej o kulturze i codzienności pracy lekarza. Od 2013 o tym jak się żyje we trójkę z dzieckiem w Szwecji.
14 lutego 2008
10 lutego 2008
Diagnoza: rak
Rak (nie biorę tu pod uwagę, czy przeżycie pacjenta z tym rozpoznaniem będzie trwało pięć miesięcy czy dziesięć lat) jest chorobą przewlekłą, którą trzeba kontrolować u specjalisty onkologa w określonym schemacie do końca życia (ze względu na możliwe wznowy lub przerzuty).
Nieustanne badania. Nieustanna niepewność. Ulga i znów niepewność, jakie będą wyniki za miesiąc.
Nieustanne badania. Nieustanna niepewność. Ulga i znów niepewność, jakie będą wyniki za miesiąc.
9 lutego 2008
Rokowanie
Pacjent zwykle nie zdaje sobie sprawy z powagi jego sytuacji. Nie mówi mu się, że ta chemio-radioterapia, którą dostaje jest eksperymentalna, bo w jego stanie tak na prawdę leczenia już nie ma.
Czasami dziadek neguje, że ma nowotwór nie resekcyjny, który zajmuje połowę jamy brzusznej, a czasami babcia leżąca w hospicjum mówi pielęgniarce myjącej ją, że jej się wcale nie poprawia, że czuje się coraz słabsza... Nikt jej nie powiedział, że nie leży na zwykłym oddziale szpitalnym, a w hospicjum stacjonarnym.
Nie ma pojęcia, że radioterapia zwiększy jego szansę przeżycia pięcioletniego z 5 do 15%, a nie wyleczy jego raka jak zapalenia oskrzeli.
Czasami dziadek neguje, że ma nowotwór nie resekcyjny, który zajmuje połowę jamy brzusznej, a czasami babcia leżąca w hospicjum mówi pielęgniarce myjącej ją, że jej się wcale nie poprawia, że czuje się coraz słabsza... Nikt jej nie powiedział, że nie leży na zwykłym oddziale szpitalnym, a w hospicjum stacjonarnym.
Nie ma pojęcia, że radioterapia zwiększy jego szansę przeżycia pięcioletniego z 5 do 15%, a nie wyleczy jego raka jak zapalenia oskrzeli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)