16 września 2006

Nieumyta klatka

Przyjeżdżamy karetka pogotowia do delikwenta, który w stanie nietrzeźwym spadł ze schodów i leży na klatce schodowej, cały poobijany, głowa wielka jak wiadro, takie krwiaki. Leży w kałuży krwi i moczu. Zabieramy go i po opatrzeniu najpilniejszych ran zawozimy na izbę przyjęć.

Nastepnego dnia telefon na 999 z pretensjami od lokatora: Jak to tak może być, jak my mamy się poruszać po takiej klatce schodowej, kiedy tam jest pełno krwi, moczu i nie wiadomo czego jeszcze. To nie do pomyślenia, jak można nie umyć klatki za sobą. Przecież jest niedziela rano, sprzątaczka była wczoraj i przez kilka następnych dni jej nie będzie.

Niech tutaj natychmiast ktoś z pogotowia przyjedzie i klatkę umyje!

4 komentarze:

  1. Boże widzisz, a nie grzmisz... Jak ktoś od was z pogotowia pojedzie, to niech posprząta klatkę od góry do dołu. Sprzątaczka będzie miała wolne w tym tygodniu... Niech się cieszą, że ten człowiek nie zmarł im na klatce...

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio?!
    Powinnam płakać ale się zaczęłam śmiać

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio serio, jak wszystko na blogu. Co prawda to tylko z opowiadań sanitariuszy, ale zdarzyło się na prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Serio można być aż takim idiotą?

    OdpowiedzUsuń

Tutaj możesz umieścić swój komentarz.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.