Blog lekarki. Od 2006 studencko na Uniwersytecie Medycznym, w większości bulwersacje nabyte na zajęciach i w klinikach (skąd nazwa bloga). Od 2008 mniej klinicznie, a bardziej stażowo w Szpitalu Powiatowym. Od 2010 zapiski ze Szwecji w których mniej narzekań, a więcej o kulturze i codzienności pracy lekarza. Od 2013 o tym jak się żyje we trójkę z dzieckiem w Szwecji.
16 lutego 2011
Sand to nie piasek a kamyczki
W Szwecji śniegu nie odgarnia się ręcznie z terenów miejskich czy spółdzielnianych. Robi się to mniejszymi lub większymi maszynami (traktory z pługami) w zależności od intensywności opadów. Ręcznie można sobie odgarnąć dróżkę z domu przez ogródek do drogi. Posypuje się to później... brązowymi kruszonymi kamyczkami (coś jak grys) ze skrzynek z napisem "sand" oczywiście. Takie same kamyczki znajdują się z resztą w dziecięcych piaskownicach na placach zabaw więc być może to nie jest dziwne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bardzo Was przysypało? dużo śniegu?
OdpowiedzUsuńNja, śnieg leży od połowy listopada cały czas. Czasem trochę się stopi czasem nowy dopada ale zawsze jest. Na parkingach leżą góry zgarniętego śniegu mające po dwa metry, ale jak ładnie biało jest cały czas! Nie ma żadnej ciapy, bo to co się stopi od razu spływa. Poza tym rzadkie tu są codzienne przejścia przez zero dwa razy dziennie. Jak mrozi to mrozi a jak się topi to się topi cały czas. I rzadko jest wilgotno więc odczucie zimna jest całkiem satysfakcjonujące.
OdpowiedzUsuńjak jest biało to łatwiej te półmroki zimowe się znosi, więcej światła wpada do soczewki odbitego, mniejsza deprecha - to dużo tłumaczy ;) a nie jak np. w szarym Poznaniu.
OdpowiedzUsuń