Blog lekarki. Od 2006 studencko na Uniwersytecie Medycznym, w większości bulwersacje nabyte na zajęciach i w klinikach (skąd nazwa bloga). Od 2008 mniej klinicznie, a bardziej stażowo w Szpitalu Powiatowym. Od 2010 zapiski ze Szwecji w których mniej narzekań, a więcej o kulturze i codzienności pracy lekarza. Od 2013 o tym jak się żyje we trójkę z dzieckiem w Szwecji.
15 lutego 2011
Dzień karencji
Kto nie chce chodzić do pracy, może to bezkarnie robić bez żadnych zaświadczeń i wizyt u lekarza. Dzwoni się tylko do pracodawcy i mówi, żeby zgłosił chorobę. Tylko że za pierwszy dzień choroby nie dostaje się wynagrodzenia (karencja) w ogóle a za następne dni osiemdziesiąt procent normalnej stawki. Po przemyśleniu jest to bardzo rozmyślne. Jeżeli komuś się nie chce iść to być może jednak wizja straconych pieniędzy za pierwszy dzień go zmobilizuje do pójścia. Jeżeli jest chory to być może wróci już po jednym dniu w którym sobie urlop weźmie, bo też będzie mu szkoda utraconej sumki. A jeśli na prawdę potrzebuje zostać dzień w domu to nie musi nigdzie wychodzić i wyczekiwać w kolejkach do lekarza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Tutaj możesz umieścić swój komentarz.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.