Blog lekarki. Od 2006 studencko na Uniwersytecie Medycznym, w większości bulwersacje nabyte na zajęciach i w klinikach (skąd nazwa bloga). Od 2008 mniej klinicznie, a bardziej stażowo w Szpitalu Powiatowym. Od 2010 zapiski ze Szwecji w których mniej narzekań, a więcej o kulturze i codzienności pracy lekarza. Od 2013 o tym jak się żyje we trójkę z dzieckiem w Szwecji.
29 stycznia 2011
Milka czy Marabou?
Niektórych artykułów tak dobrze znanych z Polski tutaj po prostu nie ma. Czekolady czy jakiegokolwiek wyrobu Milka próżno tu szukać. Jak czekolada to Marabou. Jest też kilka innych, na przykład fińska Fazer. Z ciekawych rzeczy nie można tutaj kupić tworogu czyli zwykłego sera białego ani galaretki żelatynowej. A przynajmniej jest bardzo trudno. Są za to rzeczy których nie ma gdzie indziej, albo są ale rzadko. Jak glögg, julmust i påskmust, kladdkaka i ostkaka, surströmming. To ostatnie to rodzaj kiszonego śledzia z małą ilością soli. Strasznie śmierdzi, a je się go na powietrzu tradycyjnie w sierpniu. Teraz w sklepie można go puszkowanego kupić przez cały rok ale jeszcze się nie odważyłam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A lody "Algida" są? A jak są to jak się nazywają, bo już się spotkałam z trzema różnymi zawołaniami na świecie.
OdpowiedzUsuńA z jakimi? Tutaj nazywają się "GB Glace".
OdpowiedzUsuńWidziałam jeszcze "Eskimo" na Węgrzech na przykład. I jeszcze jedną nazwę, której nie pamiętam.
OdpowiedzUsuń