Rosół oczywiście. Albo pomidorową...
Ale można też rozdać je studentom, żeby się uczyli szyć. Pod nieobecność dwudziestu trzech pacjentów wymagających natychmiastowego zszycia rany (dla każdego studenta sprawiedliwie jedna rana) dostaliśmy po skrzydełku kurczaka z naciętą raną, po komplecie narzędzi chirurgicznych, parze rękawiczek i nici.
Świetny pomysł, szyło się na prawdę dobrze. A nauka tej czynności na innych klinikach wyglądała już różnie: 1. wiązanie nitki na klamce, 2. "macie tu i sobie poszyjcie, ja przyjdę za dwie godziny", 3. szycie na naciętej gąbce nawlekaną igłą i jedwabną nitką. Zaś kurczak na prawdę dobrze imituje tkanki ludzkie. Dużo lepiej, niż świńska nóżka, na której łamią się wielki nawlekane igły, a co dopiero takie, jakich się używa zwykle w chirurgii.
Ciekawe jest tylko, że jedna katedra nie ma na kartkę papieru dla studentów, a na drugiej można zakupić nici chirurgiczne i co tydzień świeże mięso z kurczaka. Szkoda, że nie wszystkim zależy. Można by się na prawdę wiele nauczyć na studiach, a nie dopiero dużo później.
taak chirurgia to jest to coś!! zazdroszczę:P zapraszam do mnie http://sladami-hipokratesa.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńpoczątek długiej drogi:P pozdrawiam:**
dająca życie^^
No proszę ;) wazny pomysł, a jesli do tego tak dobry to tylko pozazdroscic prowadzacych ;)
OdpowiedzUsuń