Ostatnio szaleje propaganda szczepień przeciwko HPV, ale czy tak na prawdę bezwarunkowo warto, zważywszy, że koszt szczepionki to ok. 500 zł, a potrzeba kilku dawek?
HPV jest wirusem przenoszącym się drogą kontaktów płciowych czyli "sam znikąd się nie bierze", trzeba mieć kontakt z osobą zainfekowaną. Więc, jeżeli kobieta nie współżyła z nikim oprócz jednego partnera, który również z nikim innym nie miał kontaktów płciowych, to praktycznie szansa na zakażenie HPV i na raka szyjki macicy jest znikoma.
Z drugiej strony za pieniądze, które trzeba zapłacić za cykl szczepień można by wykupić sobie karnet na prywatne wizyty u ginekologa (z pobieraniem cytologii każdorazowo) do końca życia.
Nawet jeżeli w ciągu roku pojawi się jakaś zmiana w cytologii, to jest ona w pełni do usunięcia i jak to pięknie w książkach piszą "sprawa nie ma dalszego biegu".
Myślę że na wierność małżeńska nie ma co liczyć, bo od zdrady do ujawnienia zdrady nieraz mija sporo czasu. Jak kogoś stać to lepiej niech się szczepi.
OdpowiedzUsuńSzczepienie owszem szlachetna idea. Tylko nie zapominajmy, że szczepić trzeba się przynajmniej 3 lata przed rozpoczęciem współżycia. Już widzę te kolejki 12-sto, 13-stolatek przed gabinetem szczepień...
OdpowiedzUsuńTak, kolejki dwunastolatek z kupą pieniędzy do wydania na szczepienie... już to widzę.
OdpowiedzUsuńTakie szczepienia powinny być refundowane, niby drogo kosztują ale w porównaniu z niedawnymi planami przymusowych badań wszystkich pracujących kobiet + w przyszłości spodziewane oszczędności na leczeniu nowotworów to naprawde niewiele.
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę postawić na badania ginekologiczne z cytologia co roku. I taniej, i można mieć pod kontrolą nie tylko jedną chorobę ale i kilka innych.
OdpowiedzUsuń