Przychodzi na oddział kobieta z dzieckiem, które jest takie słabe, że nie płacze, takie jest zmęczone. Ma zapadnięte ciemiączko, błona śluzowa jamy ustnej sucha, gałki oczne zapadnięte, sucha skóra.
Dziecko skrajnie odwodnione, prawie w stanie agonii, a matka na pytanie, co się stało mówi, że już kartoflów nie chciało jeść, to przyszła. Pokazuje skierowanie od lekarza rodzinnego z adnotacją: "Proszę natychmiast do szpitala" z datą... trzy dni wcześniejszą.
Bez komentarza, może tylko to, że tak małe dziecko nie powinno "kartoflów" jeść jako główne pożywienie, a tak było w tym przypadku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Tutaj możesz umieścić swój komentarz.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.