"Jedliście ostkaka? Jakie paskudztwo, nie umywa się do polskiego (czy jak wolą amerykańskiego) sernika, pulpa bezsmakowa, jak można tak ser zniszczyć?" Tak, przyznaję się, że napisałam kiedyś te słowa! A teraz kajam się i o przebaczenie błagam za tę zniewagę. Że próbowałam wcześniej ostkakę jeść źle, bo bez świeżej własnoręcznie bitej śmietany i domowej powidły. Cóż to za fatalne faux pas!
Przed tobą się o przepyszna ostkako korzę i już cię nigdy bez powideł i śmietany cię nie otworzę!
Mimo smietany, mimo konfitur, mimo duzej dozy dobrej woli i spolegliwosci... nigdy nie przekonalam sie do ostkaki :-)
OdpowiedzUsuńNasze serniki można jeść bez śmietan i dodatków. I tak są pyszne!Ostkaki nigdy nie jadłam - znam tylko z opowieści.
OdpowiedzUsuńOstkaki i sernika nie można i nie należy porównywać. To dwie całkiem różne pyszności. Sernik w Szwecji też się robi i je. Nazywa się cheescake.
OdpowiedzUsuńWczytałam się w Twojego bloga, bo nie dość, że interesują mnie wszystkie jego medyczne aspekty, to jeszcze poznanie obcej kultury - Szwecja to jeden z krajów, o którym zawsze myślałam, że w Europie jest kolebką idealnej służby zdrowia :-)
OdpowiedzUsuń