10 listopada 2010

Polski łamany, źle odmieniany

Część lekarzy nie potrafi mówić po polsku. Nie potrafi w prosty sposób przekazać studentowi sporej wiedzy, którą posiada. 

Nie potrafi rozmawiać i dogadać się z pacjentem. Albo używają fachowej nomenklatury typu "mikcja" "eradykacja" której pacjent nie rozumie, a jest mu głupio że nie rozumie czegoś oczywistego wg lekarza i boi się zapytać. 

W gronie lekarskim spolszcza nazwy łacińskie, z czego wychodzą niestrawne "bronchity" "celulity", wymyśla z dziecięcego "baziaki" na coś czego kształt cieżko opisać lub używa bezpodstawnie własnych skrótów jak "paliaty" a nie medycyna paliatywna. 

Gdy i tego jest za mało to lekarz-artysta posługuje się własnym słowotwórstwem i wtedy "pacjent sobie dowidzowuje dobrze" zamiast widzi dobrze. 

A kiedy zapomni z anatomii, jak jakaś komórka lub splot nerwowy się nazywa, to się wymyśla plastyczną nazwę "komórka gwiazdkopodobna" i mówi się że jest to nazwa kliniczna.

3 komentarze:

  1. Daj spokój, ostatnio musiałam poddać się zabiegowi, jak się dowiedziałam enukleacji, kiedy zapytałam, o czym ona do mnie mówi, uzyskałam odpowiedź, że jak to, no usunięcie! No ale niestety nazwa mi się nie zapamiętała i inna pani doktor, młoda i ani trochę nie zarozumiała kiedy pomyliłam enukleacje z ejakulacją omal nie potrzebowała pomocy lekarskiej ze śmiechu, od dzisiaj noszę w torebce słownik języka polskiego, cholera!!! Obiecuję uroczyście, zwłaszcza do okulisty! Opowiadam ci tylko i wyłącznie ze względu na twoją profesję zawodową, nie ma opcji, że opowiem znajomym, bo do dzisiaj się czerwienie! Pozdrawiam zycząc w przyszłości pięknych, czystopolskich i jakże potocznych! wypowiedzi! :D
    Ellana

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem ciekawa, czy faktycznie w dokumentacji, jaka znajduje się na temat pacjenta w klinikach, szpitalach, etc., faktycznie pozapisywane są po łacinie nie zawsze eleganckie uwagi? :) Czy to jest urban legend, czy faktycznie tak się zdarza? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie są bo i po co. Teraz łaciny już w ogóle nie używa się w dokumentacji medycznej, wszystko ma być jawne dla pacjenta. Nigdy się nie spotkałam z czymś takim i nie sądzę żeby ktoś takie rzeczy wypisywał. Co najwyżej diagnozy których pacjent mógł nie zrozumieć typu "wszawica", "lęk przed chorobą", "alkoholizm"albo nazwa nowotworu po łacinie. Nie sądzę, by zdarzały się poważniejsze przewinienia bo to bez sensu.

    OdpowiedzUsuń

Tutaj możesz umieścić swój komentarz.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.