10 lipca 2010

Zawał

Zgłoszenie do zawału z poradni. Karetka jedzie na sygnałach, zespół w pospiechu wchodzi do poradni a tu nikt na nich nie czeka, rejestratorka nic nie wie... nie ma żadnego lekarza w poradni, bo ten, który zgłosił przyjazd karetki już poszedł, bo jego godziny pracy się skończyły, a następny jeszcze nie przyszedł...

W końcu znajduje się pacjent, jak dowiadujemy się później 73-letni dziadek w depresji po śmierci żony. Umarła tydzień temu, a o niego nie ma kto zadbać, siedzi sam w domu i nie potrafi sobie sam nawet jedzenia przygotować.
- Dziadku, boli Was cos?
- Nie.
- A bolalo?
- Nie.


EKG: RZM o częstości 75/min, zapis prawidłowy. Skierowanie do szpitala wystawione przez lekarza POZ: Zawał mięśnia sercowego. Dziadek potrzebuje pomocy bo nie potrafi o siebie sam zadbać, ale nie powinien być przewieziony na ostry dyżur kardiologiczny karetką na sygnałach, bo to nie jest miejsce dla niego! Lekarz pogotowia ratunkowego znajduje po pewnym czasie kierownika poradni i grzecznie mówi, że pacjent nie wymaga hospitalizacji i przewozu karetką pogotowia, w zamian za co dostaje wiązankę niepochlebnych (grzecznie mówiąc) słów w twarz z nakazem odwozu pacjenta.

1 komentarz:

  1. Niestety opisana przez Ciebie praktyka jest nagminnie stosowana przez lekarzy POZ. Zdarza się i tak, że takie zgłoszenie nie jest wykonywane z premedytacją, a po prostu z niewiedzy i lenistwa rodzinnych. Przykład:
    wezwanie do mężczyzny, lat ~60, OZW. Przyjeżdżamy a pan zwija się z bólu na kozetce, EKG brak, gdyż pan podobno dotknąć się nie dał. Nam jednak udało się go zbadać i co? Przepuklina :-)

    OdpowiedzUsuń

Tutaj możesz umieścić swój komentarz.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.