Chirurdzy prześmiewają się z anestezjologów i internistów, ci zaś z chirurgów. W każdym z tych stanowisk jest źdźbło prawdy, ale głównie są to niegroźne docinki jak dowcipy o różnych innych grupach zawodowych.
Ale wszyscy mają złe zdanie o lekarzach rodzinnych. Bo to przecież nieudacznicy, którym nie udało się dostać na kardiochirurgię dziecięcą, okulistyką lub równie prestiżową specjalizację. Przecież każdy sobie może iść do pracy w poradni, nawet chirurg da sobie radę, to praca niższej kategorii, uwłaczająca, to tylko przepisywanie recept...
A co z ludźmi, których to na prawdę interesuje? Nikt z mojego roku kończąc studia na pytanie "Jaką specjalizację chcesz robić?" nie odpowiedział z dumą, że wybiera się na medycynę rodzinną.
Niestety sama znam wielu lekarzy, którzy nie powinni pracować w POZ, bo się na tym kompletnie nie znają. Niestety potem wszystkich lekarzy z tego fachu ocenia się jako sub-lekarzy, ciemnoty i nieudaczników i nie są cenieni ani przez pacjentów, ani przez innych lekarzy. Jest to piękna i wymagająca specjalizacja, ale nie w tym kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Tutaj możesz umieścić swój komentarz.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.