Przepraszam za poniższego posta, zupełnie nie będzie kliniczny, ale nie mogę się na ten temat nie wypowiedzieć.
Oto cytat z Gazety Wyborczej: "(...) Poseł Marian Piłka (PiS) zaapelował do Ministra Zdrowia o rozpoczęcie działań zmierzających do ograniczenia liczby środków antykoncepcyjnych. -Ich zbyt szerokie stosowanie doprowadziło do epidemii niepłodności-mówił. PiS chciałoby także zróżnicowania wysokości emerytury w zależności od liczby urodzonych dzieci. -Nie może być tak, żeby emeryci, którzy wychowali tylko jedno dziecko, dostawali tyle samo co ci, którzy wychowali kilkoro. Przecież ci, którzy wychowali więcej dzieci, włożyli więcej-mówi Piłka. (...)"
Niech piętnastolatki rodzą niechciane dzieci, najlepiej ósemkę, to będzie dobre dla polskiego społeczeństwa. Uważam również, że należy podnieść ceny wszystkich środków antykoncepcyjnych o 600 %. Powinno się zabronić reklamowania, pisania i mówienia o nich zarówno w prasie, radio jak i telewizji. Środki takie powinno się nabywać tylko w wyznaczonych aptekach (maksymalnie jedna apteka na obszarze zamieszkałym przez 200 tysięcy osób). Przy zakupie trzeba obowiązkowo pokazać swój dowód osobisty i zostaje się wciągniętym na listę celem płacenia od tej pory dodatkowego 17 % podatku na kampanię reklamową propagującą wśród nastolatek model rodziny wielodzietnej i wczesną pierwszą ciążę. W czasopismach dla młodzieży byłyby drukowane obowiązkowo reportaże "Matką gromadki dzieci być jest cudownie"...
to jest paranoja... sama nie wiem... antykoncepcje chyba nie taka zla, jak z rozsadkiem uzywana? a nasi politycy to sami powinni 8 dzieci miec, to by wiedzieli jak to jest... j ajestem najstrasza z 5 i to jest wesoly autobus... albo niech pana Walese zapytaja... pokopalo ich i tyle (przerpaszam za slownictwo)
OdpowiedzUsuńTa...A obowiązującą, naczelną metodą antykoncepcji w IV RP powinien być kalendarzyk małżeński. Przyrost naturalny skoczy nam o co najmniej 200%;)
OdpowiedzUsuńa ginekologów piętnować tatuażem na twarzy albo od razu na stosie palić... i tak wszyscy stąd uciekną, to kalendarzyki i ograniczanie a/koncepcji na nic im się tu nie zda... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńXK
Poprostu brak mi słów. Dobrze, że nie wiecie, jak wygląda "wychowanie do życia w rodzinie" w szkołach... I pani od plastyki, która je w moim gimnazjum prowadziła- groza. Dla niej słowa "zarodek", "embrion", "płód" nie istniały. Dla niej to było "dziecko". Zawsze wychodziłam z tych lekcji wkurzona tak, że nie pytajcie...
OdpowiedzUsuńTo po to wprowadza się "wychowanie do życia w rodzinie" żeby go uczyła pani od plastyki. Kolejny paradoks w tym kraju.
OdpowiedzUsuńod plastyki to jeszcze nie najgorzej, u mnie uczyła tego pani od Przedsiębiorczości :D
OdpowiedzUsuń