Nie mam wycieraczki przed drzwiami. Ani za drzwiami. I nikt nie ma. Dodam, że mieszkam w bloku.
Dygresja: blok w Szwecji, tam gdzie mieszkam to w sumie maksymalnie dwanaście mieszkań dwu lub trzypokojowych. Pięter trzy, lecz to znaczy polskie dwa bo tu parter jest pierwszym piętrem "våning ett".
Jest jedna jedyna wycieraczka za drzwiami wejściowymi i to wystarcza. Czasem tylko kilka kamyczków (którymi drogę się posypuje w zimie) zabłąka się przy drzwiach i trzeba je odkurzyć. Kamyczki siedzą sobie w skrzyneczkach z dumnym napisem "sand". Taki sam "piasek" mają dzieci w piaskownicy.
Kilka??? :-) Zawsze zima nastepowala inwazja kamyczkow, wlazily do domu, byly wszedzie i najchetniej podkladaly sie pod bose stopy. Prawdopodobnie nocami uciekaly z odkurzacza, otwieraly drzwi wejsciowe i zapraszaly znajomych. Ach, a czy masz na przyklad kontakt elektryczny na korytarzu twej klatki schodowej? Bo ja mialam i nigdy nie przestalam sie dziwic, ze do niego sobie ktos nie podlaczyl niczego na lewo :-)
OdpowiedzUsuńNa klatce schodowej nie ale na głównej alei którą ciągle ktoś w prawo lewo i na ukos stoi sobie kilka samotnych drzew wyposażonych w kontakty. Drzewa prądodajne. Służą do podłączenia światełek bożonarodzeniowych w zimie. Nikt się do nich nie połącza. Nikt nie ukradł też całkiem-ładnej-drabiny która sobie stoi bezpańsko.
OdpowiedzUsuńKamyczki, a i owszem rozsypuje sie na snieg lub lod, ale dzieci w piaskownicy maja prawdziwy piasek, z ktorego mozna lepic babki, tak jak w Polsce i innych krajach. Jestem zaskoczona, bo z kamyczkami w piaskownicy nigdy sie nie spotkalam, ale to moje doswiadczenie ze Sztokholmu i jego okolic. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOczy otwieram ze zdumienia.Można, najwyraźniej mozna!
OdpowiedzUsuńa w moim bloku wszyscy mieszkańcy dostali takie same wycieraczki, bo tak
OdpowiedzUsuń