Miewacie czasem poczucie, że zajęcia są bezsensowne i nic się na niczego nowego się na nich nie dowiadujecie? Mam tu na myśli sytuację, gdy na przykład dwunastu studentów stoi i ogląda równoczasowo na jednej sali operacyjnej operację usunięcia głowy trzustki, gdzie z racji głębokiego jej położenia po prostu nic nie widać. Zwłaszcza, gdy jest się niskim, a wszystkie stołeczki gdzieś tajemniczo zniknęły.Bywa, że przez cały tydzień niczego ciekawego się nie zobaczy.
Pewnego razu na internie dopadło nas zniechęcenie po przeczytaniu rozpiski na cały tydzień! Zwykle przychodzi się przed ósmą i dowiaduje, że następnego dnia przed dziewiątą nie ma czego szukać. Potem jest prelekcja, czasem ciekawa, czasem nie, to zależy od prowadzącego. Potem zbiera się wywiady, które w piątek czasem ktoś omówi. Po "pracy z pacjentami" podpiera się ściany lub dostaje następną "porcję" pacjentów. Po skończeniu zaś nie wolno stać na korytarzu: "Nie na widoku, żeby Was Pani Profesor nie widziała". Udajemy się więc do jakiejś oddziałowej "kanciapki". czekać do planowego zakończenia zajęć, kiedy to asystent przyjdzie i powie: "Dobrze, to idźcie, a w piątek to sobie wszystko zbierzemy."
Prelekcja z cukrzycy... po raz dwudziesty piąty na tych studiach. Połowa slajdów o wyspach trzustkowych, roli glukagonu (masz ochotę wstać, powiedzieć, że to wszystko już wiesz i, że dalej, ale asystent jest odmiennego zdania). Dalej o otyłości i nadciśnieniu u osób starszych, bo to się wszystko łączy (jakbyśmy o tym nie wiedzieli i nie słyszeli już ze sto razy).
Może przerwa? Tak, zgadzamy się na piętnastominutową przerwę. Asystent wraca po dwudziestu pięciu. Wiedział, że tak wróci, ale nam kazał być po piętnastu. Po przerwie okazuje się, że już mało czasu zostało i "lecimy ze slajdami", które w końcu okazały się być ciekawe, ale niestety nie już ma czasu, żeby cokolwiek przepisywać, czy choćby notować. Na prośbę, żeby wolniej bo chcemy przepisać dostajemy jak zwykle: "To wszystko jest przecież w książkach! Czemu to przepisujecie, zamiast słuchać?"
skąd ja to znam...
OdpowiedzUsuń