13 sierpnia 2006

Pijany wjechał w karetkę pogotowia

Trzyosobowy zespół karetki pogotowia przewoził właśnie pacjenta w pozycji leżącej do karetki, żeby go przewieźć do szpitala, kiedy pijany (jak się póżniej okazało) kierowca dosłownie wjechał w pracowników służby zdrowia. Sprawca chciał uciec z miejsca zdarzenia, ale było sporo świadków, którzy mu to uniemożliwili.

Wszystkie trzy osoby (lekarz, sanitariusz, pielęgniarka) zostały przewiezione do szpitala z urazami różnych części ciała. Najciężej poszkodowany został lekarz, który został już poddany kilku operacjom (w tym neurochirurgicznej). Pacjent nie ucierpiał.

Karetka pogotowia wyjechała na ratunek pacjentowi nie spodziewając się, że chwilę później sama będzie potrzebowała ratunku.

Tą samą karetką jeździłam przez dwa tygodnie praktyki w pogotowiu jako czwarta osoba. Pech poszkodowanych, że to właśnie oni wyjechali na ratunek? Szczęście innych, że nie oni?
Pijany wjechał w karetkę pogotowia.

6 komentarzy:

  1. To mialas duzo szczescia!!!
    A z pijanymi kierowcami to chyba zawsze tak jest - kiedys bylo takie dziecko w szpitalu, ktore potem zmarlo, z rolicznymi urazami w tym bardo ciezkim glowy, z wypadku spowodowanego przez pijanego kierowce. Kierowca drugiego samochodu zginal n miejscu, kierowca karetki nie byl w stanie rozpoznac marki samochodu, a oczywiscie pijany sprawca wypadku wyszedl z niego ez szwanku!!! I gdzie tu jest sprawiedliwosc???

    A zdjecia ze Szwecji juz niedlugo sie ukaza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawiedliwości nie ma... Zwykle osoby pijane mają najwięcej szczęścia. Ja byłam przy 3 reanimacjach, z których tylko jedna zakończyła się sukcesem. Facet oczywiście był pijany-ponad 5 promili alkoholu we krwi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie napisałam, że lekarzem był mój asystent. Dobrze i ciekawie tłumaczący nam różne zagadnienia; wymagający, ale rzeczowy. Nie czepiający się nieistotnych szczegółów, a zwracający uwagę na ważne rzeczy. Dobry lekarz potrafiący sobie poradzić w każdej sytuacji. Dobry asystent.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykre bardzo. Dobrze, że tam Cię nie było. Akurat byłam w pracy, gdy o tym słyszałam. Straszne

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety miał usunięte kilka płatów mózgu. Jest sparaliżowany połowiczo. Niedawno wybudził się ze śpiączki, ale z tego, co wiem nie odzyskał pełnej przytomności, podobno ma jakiś kontakt z otoczeniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że koleżanka z Zabrza :) A tego pijaka to powinni (jeszcze na miejscu zdarzenia) potraktować tak jak on zespół :/ Miał szczeście, że to zdarzenie nie miało miejsca w Łodzi - tam by wiedzieli co z nim zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń

Tutaj możesz umieścić swój komentarz.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.