9 listopada 2007

Co można zrobić ze skrzydełek kurczaka?

Rosół oczywiście. Albo pomidorową...
Ale można też rozdać je studentom, żeby się uczyli szyć. Pod nieobecność dwudziestu trzech pacjentów wymagających natychmiastowego zszycia rany (dla każdego studenta sprawiedliwie jedna rana) dostaliśmy po skrzydełku kurczaka z naciętą raną, po komplecie narzędzi chirurgicznych, parze rękawiczek i nici.

Świetny pomysł, szyło się na prawdę dobrze. A nauka tej czynności na innych klinikach wyglądała już różnie: 1. wiązanie nitki na klamce, 2. "macie tu i sobie poszyjcie, ja przyjdę za dwie godziny", 3. szycie na naciętej gąbce nawlekaną igłą i jedwabną nitką. Zaś kurczak na prawdę dobrze imituje tkanki ludzkie. Dużo lepiej, niż świńska nóżka, na której łamią się wielki nawlekane igły, a co dopiero takie, jakich się używa zwykle w chirurgii.

Ciekawe jest tylko, że jedna katedra nie ma na kartkę papieru dla studentów, a na drugiej można zakupić nici chirurgiczne i co tydzień świeże mięso z kurczaka. Szkoda, że nie wszystkim zależy. Można by się na prawdę wiele nauczyć na studiach, a nie dopiero dużo później.

4 listopada 2007

Ginekologia - blok zamknięty

Blok zamknięty (staż) na oddziale ginekologii i położnictwa trwa od 8:00 w poniedziałek do 20:00 w sobotę, czyli cały tydzień w szpitalu.

Pierwszego dnia mogliśmy wychodzić ze szpitala na zakupy (jeść coś przecież trzeba) i na zajęcia nadobowiązkowe po zapisaniu się na karteczkę w sekretariacie (chodzi o ubezpieczenie). Drugiego dnia musieliśmy już wymykać się nielegalnie, żeby zjeść coś ciepłego, bo zakazano opuszczania kliniki.

Pierwszego dnia przejęliśmy się i cały dzień tłumnie szwędaliśmy się po oddziale, żeby ktoś nam coś pokazał.

Drugiego dnia okazało się, że jesteśmy potrzebni tylko wtedy, kiedy jest coś do zrobienia na oddziale, czytaj: wypełnić całą stertę dokumentacji pacjenta (najlepiej jak najszybciej i bez oglądania w ogóle pacjenta), albo asysta do zabiegu, kiedy jest mało lekarzy i nie chce im się stać "przy hakach" po kilka godzin bez przerwy
.

W tym celu dr była w stanie przyjść do nas na czwarte piętro (bez windy), bo tam dostaliśmy pokoiki noclegowe.

Zaś, kiedy my chcieliśmy się czegoś nauczyć (na przykład badać ginekologicznie czy robić usg płodu) to asystent akurat nie miał czasu nic tłumaczyć, nie było go w ogóle, albo poszedł gdzieś (np. do poradni) nie zabierając nas ze sobą. Kończyło się więc zwykle na tym, że oglądaliśmy usg robione na prędce bez słowa wyjaśnienia ze strony lekarza, z którego oczywiście nikt nic nie wiedział (tylko to, czego sam się domyślił), a przecież to my powinniśmy się tam sami nauczyć robić usg! Wypisywaliśmy też historie choroby bez badania pacjentek, choć wyraźnie pisze np. "badanie sutków".

Ogólnie rzecz biorąc widzieliśmy sporo porodów (fizjologicznych i przez cięcie cesarskie), asystowaliśmy do zabiegów, zbadaliśmy trochę noworodków i ciężarnych, ale nie widzę potrzeby, żeby zamykać w tym celu studenta na tydzień w szpitalu! Na normalnych zajęciach do 13:00 też zobaczylibyśmy przez cały tydzień tyle samo.

2 listopada 2007

Statystyki

Średnio 18000 osób rocznie umiera w Polsce z powodu samego raka płuc. To jedna osoba co każde pół godziny! Zaś 7000 osób w ciągu 365. dni ginie w wypadkach drogowych, co daje ok. 20 osób dziennie, czyli prawie jedną osobę co godzinę.

Ale jest to oczywiście niemedialna wiedza, dlatego nie mówi się o tym w każdych wiadomościach, w myśl zasady, że kiedy umiera jedna osoba, to jest to tragedia, a gdy tysiące, to jest to już tylko statystyka.