28 kwietnia 2006

Rewelacyjna diagnostyka

Na intensywnej terapii dziecięcej badaliśmy miesięcznego noworodka: Był w dość ciężkim stanie po zabiegu operacyjnym: dwa dreny do jamy brzusznej w okolicy nerek, cewnik do dializ otrzewnowych, oprócz tego elektrody EKG, mieliśmy więc tylko mały obszar ciała dziecka do zbadania.

Dowiedzieliśmy się później, że dziecko to ma wadę wrodzoną zdiagnozowaną w 24 tygodniu ciąży polegającą na niewykształceniu się pęcherza moczowego, wobec czego nerki obustronnie nie miały gdzie odprowadzać moczu, który gromadził się w moczowodach, póki mógł, mocz się jednak cofał nie mając gdzie się pomieścić i uszkadzał mechanicznie miąższ nerek.

Wada była wykryta w badaniu USG w 24 tygodniu ciąży i od tego czasu monitorowana szczegółowo: moczowody coraz bardziej się powiększały w miarę upływu czasu osiągając szerokość kilku centymetrów. I na tym koniec -mówi nam dr, nikt nie pomyślał, że trzeba by odbarczyć przez wprowadzenie drenów do obu miedniczek nerkowych, by nerki mogły pełnić swą funkcję.

Dowiadujemy się, że dializy otrzewnowe na jakie jest skazane dziecko (gdyż jedna nerka nie pracuje w ogóle, druga zaś resztkami sił) prowadzone od początku życia noworodka dają takie powikłania, że praktycznie nie ma szansy, by przeżył on więcej niż pół roku.

26 kwietnia 2006

Jestem za gruba...

Zbieraliśmy wywiad i badaliśmy siedemnastolatkę na pediatrii: Od dwu lat zaczęła się odchudzać, bo przy wzroście 176 centymetrów ważyła 86 kilogramów. Znajomi robili jej uwagi na temat jej wagi, więc postanowiła, najpierw nie jeść kolacji, by schudnąć, potem zrezygnowała też ze śniadań, a po jakimś czasie również obiadów. Do tego zdecydowała, że wraz z koleżanką będą intensywnie ćwiczyć. Chudła więc, a wszyscy myśleli, że to dlatego, iż dużo ćwiczy, a powodem było nieprzyjmowanie pokarmów. Nawet rodzice niczego złego nie podejrzewali.

Teraz waży 47 kilogramów, nie miesiączkuje normalnie od kilku miesięcy, cały czas boli ją głowa. Nie ćwiczy już, bo nie ma na to siły. Trafiła do szpitala z powodu utraty przytomności po wstaniu z łóżka. Wcześniej od kilku dni nie miała siły chodzić do szkoły, leżała tylko w łóżku.

Najpierw chciała ważyć 55 kilogramów, a teraz mówi, że jak ogląda się w lustrze to przy swoich 47 kilogramach dalej widzi, że jest gruba.

12 kwietnia 2006

Ciemiączka

Miękkie jak plastelina, wielkie, ciepłe ciemiączka zawsze robią na mnie wrażenie.

Wiem, że to przez nieukończone jeszcze kostnienie chrząstek czaszki, wiem, że zarosną same do 18-go miesiąca życia . Wiem, że to coś normalnego, ale to zawsze zostawia na mnie niezatarte wrażenie.

Ostatnio badałam 5-dniowego noworodka: ciemię tylne wyczuwalne, szwy czaszkowe niezarośnięte, szerokie na 1 cm, ciemię przednie ogromne, zajmujące pół główki dziecka (nie żartuję), miękkie, tętniące, (5 na 6 cm). Dziecko było generalnie zdrowe (w sensie wad wrodzonych), miało tylko zapalenie oskrzeli i dlatego było w szpitalu.

10 kwietnia 2006

Takie tu mi w nocy wyrosło.

Przychodzi pacjentka do lekarza.. (nie, to nie kawał niestety, tak się na prawdę zdarza i to nie rzadko wcale). No więc przychodzi przeciętna dość otyła pacjentka po 40-ce bo ją już tak boli, że jedzone garściami tabletki nie pomagają.

Okazuje się że ma na piersi wielgachnego guza widocznego z daleka i wyczuwalnego, a kobieta próbuje wmówić lekarzowi, że to jej w nocy urosło, bo wczoraj takiego nie miała a dziś już ma. Tymczasem hodowała go latami.

Na operację najczęściej się nie zgadza bo się wstydzi. Ja bym się też wstydziła... hodować takiego guza.

2 kwietnia 2006

Kilogramowy wcześniak

Po zbadaniu kilogramowego zdrowego wcześniaka (powinien ważyć 3000 g a nie 1000 g ale oprócz tego nic mu nie było) dowiadujemy się, że był to poród tzw. domowy, czyli poza szpitalem, bez opieki medycznej w czasie porodu (teraz już raczej każda kobieta rodzi w szpitalu!).

Matka "mała, chuda, typowa pijaczka", a po karetkę zadzwonił sąsiad widząc, że "coś tam chyba więcej osób jest". Niemowlę jest chude i zabiedzone, bo czym je mogła karmić matka w czasie ciąży?

Teraz w szpitalu przybiera na wadze jak na drożdżach. Ale nie zostanie tu na zawsze, trzeba wrócić do kochających rodziców, którzy ani razu nie pojawili się w szpitalu...