27 lipca 2007

Jak zmotywować studenta do nauki?

Albo raczej, jak sprawić, żeby po trzygodzinnej prelekcji stracili resztki chęci do nauki. Bardzo prosto, wystarczy powiedzieć, że choćby nie wiadomo jak się uczyli, to zawsze będzie taki zespół "x", którego nie znają. Prosto, bo skoro egzamin, który jest ułożony dla studentów na czerwiec asystenci z drugim stopniem specjalizacji napisali ledwo na zaliczenie.

"Wy nic nie wiecie, nic nie umiecie. Nie wyjedziecie nawet do Ugandy, bo was nie będą tam chcieli. Tylko w Stanach można czegoś się nauczyć i tylko tam warto się uczyć, (jak ja)." To wolny przekład, ale po kilku godzinach takich dygresji prawie połowa grupy miała "doła" niewiadomego pochodzenia i nic się nie nauczyła, ani nic nie zrobiła pożytecznego do końca tego dnia.

14 lipca 2007

Pij mleko, będziesz wielki

Czasem ciężko jest sprawdzić, czy przyjmuje się dostateczną ilość wapnia , bo jak już pisałam, to nie tylko mleko i twaróg. Z pomocą przychodzi tutaj strona www.mleko.com, na której można wyekstrahować i dokładnie policzyć spożyty wapń nie tylko z produktów, które można znaleźć w tabelce (jak mleko, jogurt), ale także zawarty w daniu z cielęciny z warzywami. Służy do tego "kalkulator wapnia", do którego można wpisywać zarówno gotowe produkty jak i domowe potrawy z listy, wraz z wagą pokarmu. Kiedy wprowadzimy dania z całego dnia, licznik podliczy cały wapń i poda jego dobową sumę.

Największą wagę, co do ilości spożywanego wapnia powinno się przykładać u dorastającej młodzieży (profilaktyka pierwotna) w wieku 10-18 lat, gdyż w tym wieku zapotrzebowanie na wapń wynosi 1200 mg (czyli 10 szklanek mleka dziennie). U starszych osób zapotrzebowanie to odpowiednio się zmniejsza, gdyż procesy kościotworzenia nie są już tak intensywne.

3 lipca 2007

Zespół wypalenia zawodowego u studenta

Miewacie czasem poczucie, że zajęcia są bezsensowne i nic się na niczego nowego się na nich nie dowiadujecie? Mam tu na myśli sytuację, gdy na przykład dwunastu studentów stoi i ogląda równoczasowo na jednej sali operacyjnej operację usunięcia głowy trzustki, gdzie z racji głębokiego jej położenia po prostu nic nie widać. Zwłaszcza, gdy jest się niskim, a wszystkie stołeczki gdzieś tajemniczo zniknęły.Bywa, że przez cały tydzień niczego ciekawego się nie zobaczy.

Pewnego razu na internie dopadło nas zniechęcenie po przeczytaniu rozpiski na cały tydzień! Zwykle przychodzi się przed ósmą i dowiaduje, że następnego dnia przed dziewiątą nie ma czego szukać. Potem jest prelekcja, czasem ciekawa, czasem nie, to zależy od prowadzącego. Potem zbiera się wywiady, które w piątek czasem ktoś omówi. Po "pracy z pacjentami" podpiera się ściany lub dostaje następną "porcję" pacjentów. Po skończeniu zaś nie wolno stać na korytarzu: "Nie na widoku, żeby Was Pani Profesor nie widziała". Udajemy się więc do jakiejś oddziałowej "kanciapki". czekać do planowego zakończenia zajęć, kiedy to asystent przyjdzie i powie: "Dobrze, to idźcie, a w piątek to sobie wszystko zbierzemy."

Prelekcja z cukrzycy... po raz dwudziesty piąty na tych studiach. Połowa slajdów o wyspach trzustkowych, roli glukagonu (masz ochotę wstać, powiedzieć, że to wszystko już wiesz i, że dalej, ale asystent jest odmiennego zdania). Dalej o otyłości i nadciśnieniu u osób starszych, bo to się wszystko łączy (jakbyśmy o tym nie wiedzieli i nie słyszeli już ze sto razy).

Może przerwa? Tak, zgadzamy się na piętnastominutową przerwę. Asystent wraca po dwudziestu pięciu. Wiedział, że tak wróci, ale nam kazał być po piętnastu. Po przerwie okazuje się, że już mało czasu zostało i "lecimy ze slajdami", które w końcu okazały się być ciekawe, ale niestety nie już ma czasu, żeby cokolwiek przepisywać, czy choćby notować. Na prośbę, żeby wolniej bo chcemy przepisać dostajemy jak zwykle: "To wszystko jest przecież w książkach! Czemu to przepisujecie, zamiast słuchać?"